czwartek, 29 grudnia 2016

1.Pasożyt..

-Jak to rozwaliłeś moje auto!? - pytam Kai'a czując jak podnosi mi się ciśnienie. 
-No normalnie zagapiłem się i wjechałem jakiejś lasce w bok.- zaciskam mocno powieki by nie nawrzeszczeć na tego młodego pasożyta..
-I co teraz? - pytam chcąc się dowiedzieć czy ma jakieś kłopoty. Po cholerę godziłem się na pożyczanie mu auta.
-Policja mnie zgarnęła... -wzdycham ciężko i czekam aż dokończy. - Leon błagam wyciągnij mnie wiesz, że jak ojciec się dowie to obaj będziemy mieć kłopoty. - a już się cieszyłem, że będę mieć długi weekend bez problemów. Nie polecam mieć brata..
-Wyślij mi ulicę zaraz będę..- rozłączam się i idę do garażu. Jak dobrze, że mam dwa samochody..
~~~
-Tak panie władzo.. To się nigdy nie powtórzy. - zapewnia Kai a ja stoję i śmieję się pod nosem. Takiego ochrzanu nawet od ojca nigdy nie dostał.
-Będziesz ciężko pracował na to auto. - strzelam Kai'a przez głowę i jak najszybciej pcham go do wyjścia. Kai się nie odzywa tylko wkurzony idzie z wysoko podniesioną głową. To ja tu powinienem dawno nie opanować sytuacji. Kiedy mijamy drobną szatynkę, która morduję wzrokiem Kai'a wiem, że to ona była poszkodowaną. Mój brat tylko przelotnie na nią patrzy i jeszcze szybciej wychodzi z budynku. Ciekawe czy ją chociaż przeprosił. Wątpię. Cofam się szybko i staję na przeciwko dość niskiej kobiety. 
-Chciałem przeprosić za młodego.. Właściwie to moja wina bo dałem mu auto. - szatynka spogląda na mnie z pod rzęs i zatrzymuję na chwilę wzrok. Czekoladowe oczy..
-Co mi po tych przeprosinach i tak samochód się nie naprawi. - jeszcze przez chwilę spogląda na mnie ale po chwili odwraca wzrok.  I czar prysł.
Wsiadam do auta i w ciszy ruszam do domu. Jedyne co chcę teraz to napić się whisky.
~~~
-Leon.. Sory nie chciałem tego. Pokłóciłem się z Melanie i mamy ciche dni. Sprawdzałem akurat wiadomość od niej i tak wyszło. Jeśli Cię to pocieszy postanowiła ode mnie odejść. - nalewam do szklanki trochę trunku i podaję ją bratu.
-W sumie trochę się cieszę bo ona była strasznie wkurzająca, chociaż Ty też jesteś.. więc do siebie pasujecie. - uśmiecham się ironicznie do Kai'a a on tylko wywraca oczami. - A auto i tak było stare. - Młody tylko wzdycha z ulgą tak jakby czekał na te słowa. 
-Uwielbiam Cię bracie!! - wstaje i szybko zawiesza się na mnie.. Boże on zawsze będzie dzieckiem. Klepie go tylko po plecach.
-W sumie ładna ta dziewczyna co rozwaliłeś jej samochód. - Kai spogląda na mnie ze zdziwieniem.
-Skąd wiesz? - pyta. 
-Ktoś musiał ją przeprosić za Ciebie bo tobie nie wpadł do tej pustej głowy taki pomysł. - kiwa lekko głową.
-Jeśli chcesz daj mi drugie auto to znajdę Ci jeszcze ładniejszą. - śmieje się i spogląda na mnie zachęcająco. Prycham ze śmiechem na jego słowa.
-Żeby moja pięść zaraz nie znalazła twojej twarzy. - młody cofa się parę kroków a jego mina zrzędnie. 
Boże czy ja sobie na to zasłużyłem?  W sumie..




Tak oto prezentuję się 1 rozdział.. Nudny, ja wiem..
Pewnie zaistniało pytanie (chociaż wątpię) gdzie ona była, co się stało z tym blogiem?
Otóż miałam mały problem.. Ale mniejsza z tym.. 
Mam małe pytanko, jak podoba wam się nowy wygląd? 
Jorge z czarnymi skrzydłami :))
A co do Gifów. Nie dziwcie się, że co chwilę będzie  dotyczył Stefana lub Damona. Uwielbiam ich no co :<
Do następnego ;*

00. Prolog!



Własne trudności nie dają mi normalnie funkcjonować...
Strach przed ponownym skrzywdzeniem kogoś...
Życie nigdy nie wróci do normy...
Zawsze zostanę pieprzonym AGRESOREM...
~Leon